W
piątek 26 października 2007 roku, zaledwie w sześć tygodni po tym, jak Summorum Pontificum stało się prawem
Kościoła, założyciel tego bloga Shawn Tribe (mowa o blogu www.newliturgicalmovement.org,
z którego pochodzi ten tekst – przyp. red.) poczynił kilka wnikliwych uwag na
temat znaczenia terminów „zwyczajny” i „nadzwyczajny”, które znajdujemy w Motu
Proprio [1]. Pamiętam, sądziłem wówczas, że zanadto się martwił możliwymi
nieporozumieniami co do obu tych terminów, ale doświadczenie minionych ośmiu
lat przekonało mnie, że jednak miał rację. Sam spotykam ludzi argumentujących w
taki sposób: „Benedykt XVI mówił, że ta liturgia jest poza normalnym
porządkiem, i że tak powinno pozostać”.
Określenie
„forma nadzwyczajna” w odniesieniu do tradycyjnej Mszy łacińskiej, choć bardzo
się rozpowszechniło (i nietrudno zrozumieć dlaczego: jest krótkie i podkreśla
symetrię z „formą zwyczajną”, zwłaszcza kiedy [po angielsku] używa się skrótów
EF i OF), może jednak wprowadzać w błąd, gdyż opisuje rzecz powierzchownie, na
podstawie bieżącej sytuacji liturgicznej, w której jedna z form de facto dominuje nad drugą: forma
zwyczajna jest tą bardziej rozpowszechnioną, nadzwyczajna zaś – stosunkowo
rzadszą. Jeśli jednak pomyślimy o parafii prowadzonej przez Bractwo Św. Piotra,
Instytut Chrystusa Króla Najwyższego Kapłana czy też inne stowarzyszenie życia
apostolskiego o podobnym charakterze, napotkamy sytuację odwrotną: „forma
nadzwyczajna” jest dla ludzi zwyczajną liturgią,
praktycznie jedyną.
Shawn
Tribe zwrócił nam uwagę na kwestię o kluczowym znaczeniu, którą trzeba podnosić,
gdy tylko rozmowa zaczyna obracać się wokół terminów „forma
zwyczajna/nadzwyczajna” – na to mianowicie, że Benedykt XVI w Summorum Pontificum i w wyjaśniającym je
liście do biskupów świata posługuje się również innymi wyrażeniami, takimi jak „Mszał
św. Piusa V” [2], „Mszał błogosławionego Jana XXIII” (istotnie, tego określenia
używa częściej niż jakiegokolwiek innego[3]), „stary Mszał”, „starodawna
łacińska tradycja liturgiczna” i „Usus Antiquior”.
Instrukcja wyjaśniająca Universae
Ecclesiae z 2011 roku mówi o „starszej tradycji liturgicznej” i często
nazywa ją „Usus Antiquior”.[4] Nic nie wskazuje na to, by papież Benedykt
legalnie i oficjalnie nadał tradycyjnej Mszy łacińskiej jakąś jedyną czy też
uprzywilejowaną nazwę, tak jak nie uczynił tego w odniesieniu do współczesnego
Rytu Rzymskiego. Nie bez powodu w oficjalnych dokumentach Kościoła używa się na
ich określenie wielu różnych nazw, gdyż każda z nich przekazuje coś istotnego,
czego inne nie eksponują. Do pełnego obrazu trzeba dodać jeszcze nazwy
nieoficjalne: ryt gregoriański, ryt trydencki, klasyczny Ryt Rzymski etc.
Niedostrzeganie
różnorodności celowo stosowanej przez papieża Benedykta nomenklatury może prowadzić
do sytuacji, kiedy słowa „nadzwyczajna” w określeniu „forma nadzwyczajna” używa się po to, żeby zbywać zwyczajnych
katolików, którzy pragną, czy też pragną bardziej regularnego dostępu do tego,
o czego hojne udzielanie prosił kapłanów Benedykt XVI.
-
Nie – odpowie oponent – Kościół mówi, że ta Msza jest poza zwyczajnym
porządkiem – jest czymś rzadkim, marginalnym, wyjątkowym, a nie normą dla nas.
Jeśliby oponent posunął się do tego, by
sugerować, że słowo „nadzwyczajna” w odniesieniu do „formy nadzwyczajnej”
znaczy mniej więcej tyle co „nadzwyczajny” w odniesieniu do „nadzwyczajnego
szafarza Komunii świętej”, twierdzenie to można by obalić, wskazując na fakt,
że są całe społeczności, a nawet cała diecezja (diecezja Campos w Brazylii),
które mają pozwolenie, by celebrować Mszę św. wyłącznie w formie nadzwyczajnej,
nie ma natomiast na całym świecie ani jednego kościoła, w którym „nadzwyczajni
szafarze Komunii świętej” mogliby zostać prawowitymi jej zwyczajnymi szafarzami – dlatego po prostu, że jest metafizycznie
niemożliwe, by się nimi stali, nie zmieniwszy wcześniej stanu cywilnego (a
wielu z nich także płci, quod absit!),
ale taka argumentacja byłaby nieszczera i tylko pozornie prawdziwa. Czyż
gdziekolwiek „forma nadzwyczajna” jest tak rozpowszechniona jak „nadzwyczajni
szafarze Komunii św.”? W rzeczywistości przymiotnik „nadzwyczajny” w określeniu
„nadzwyczajni szafarze” oznacza jedno, a w określeniu „forma nadzwyczajna” – co
innego. Zjawisko to, zwane homonimią, jest bardzo częste w poezji, w teologii
zresztą też, czego świadkiem św. Tomasz z Akwinu.
Znałem
księdza, który słowo „nadzwyczajna” w „formie nadzwyczajnej” pojmował w sposób
tak restrykcyjny, jakby znaczyło „taka, która powinna pozostać marginalna czy
też rzadka”, ale logika Summorum Pontificum
i szeroki zasięg zezwoleń, jakich Watykan udziela mniej więcej od roku 1988,
wskazuje, że ów przymiotnik użyty jest
tu raczej w sensie opisowym niż normatywnym, ma charakter raczej faktograficzny
niż restrykcyjny. W wyrażeniu „nadzwyczajni szafarze Komunii świętej”
natomiast, wręcz przeciwnie, przymiotnik ten użyty jest w sensie restrykcyjnym:
ci szafarze mają pełnić swą posługę w rzadkich sytuacjach wyższej konieczności
[5]. Skoro jednak istnieją całe parafie, zakony, a nawet diecezja, w których
stosuje się wyłącznie „formę nadzwyczajną” Rytu Rzymskiego, słowo
„nadzwyczajna” nie może tu znaczyć „przewidziana na sytuacje wyższej
konieczności” ani „rzadko dozwolona”, lecz znaczy po prostu, że, z punktu
widzenia społecznego i instytucjonalnego, nie należy ona do zwyczajnej
praktyki. Innymi słowy, terminy „forma
zwyczajna” i „forma nadzwyczajna” mają charakter socjologiczny i demograficzny:
stwierdzają, jaka jest globalna sytuacja duszpasterska, a nie określają, jaka
być powinna, ani też nie zawierają w sobie osądu co do tego, która z form
powinna stanowić normę w konkretnej społeczności. [6]
Nasuwa
mi się tutaj następujące porównanie: jazda pod prąd ulicą jednokierunkową jest
z pewnością czymś nadzwyczajnym i może być usprawiedliwiona jedynie stanem
wyższej konieczności, natomiast jazda do pracy wąską, boczną drogą zamiast
szybką autostradą, jest bez wątpienia czymś nadzwyczajnym w tym sensie, że
większość ludzi tego nie robi, ale jest rzeczą całkowicie legalną, a w istocie
też piękniejszą. I ci, którzy jeżdżą wyłącznie drogami krajowymi, być może, jak
Maria z Betanii, obrali lepszą cząstkę.
Summorum Pontificum jest
doskonałym przykładem papieskiej dyplomacji. Zakłada, że „forma zwyczajna” jest
normą dla znacznej większości społeczności katolickich i że, przynajmniej
obecnie, musi pozostać w obiegu, natomiast „forma nadzwyczajna” jest stopniowo
wprowadzana ponownie w życie Kościoła. Wydaje mi się więc, że, biorąc pod uwagę
obowiązujące prawo liturgiczne, proboszcz nie
mógłby, na mocy swej władzy, oznajmić, że od pewnego momentu jego parafia
będzie stosowała wyłącznie „formę nadzwyczajną”. Z drugiej strony, z Motu
Proprio zdaje się wynikać równie jasno, że jeśli istnieje stabilna grupa
wiernych (coetus fidelium), zdolna
utrzymać parafię z „formą nadzwyczajną” (szczególnie tam, gdzie kościół stoi
pusty lub zagrożony jest zamknięciem), biskup miejsca nie może powiedzieć:
„Przykro mi, to nie jest normalna liturgia w naszej diecezji, nie możecie jej
mieć”. Fakt, że „forma zwyczajna” jest, że tak powiem, „ustawieniem domyślnym”,
nie oznacza, że musi ona być takim dla każdego wiernego katolika czy też grupy
wiernych. Wiemy, że tak być nie może, dzięki parafiom i domom zakonnym
celebrującym, za pozwoleniem Kościoła, wyłącznie w „formie nadzwyczajnej”.
Rozważmy
niektóre implikacje posoborowej polityki Kościoła. Za panowania papieża Pawła
VI większość katolików sądziła, że całe życie liturgiczne Kościoła doznało
przewrotu, że wszystko, co dawne, zostało definitywnie wycofane z użycia, a to,
co nowe, bezapelacyjnie narzucone. Wszystko, dla czego stworzono nowy
odpowiednik, było rzeczą minioną, zlikwidowaną, wyłączoną z użycia,
niedozwoloną. Jednak ta twarda linia zaczęła słabnąć już pod panowaniem
polskiego papieża, a przy papieżu z Bawarii została zupełnie odesłana do
lamusa. Dziś tradycyjny kalendarz rzymski (taki jak w roku 1962), stare Martyrologium, dawne Officium Divinum (w tym Pryma), ryt
tonsury, niższe święcenia, subdiakonat, wszystkie ryty sakramentów i
błogosławieństw z Rituale Romanum,
Pontificale Romanum – wszystko to jest ponownie w użyciu, uznawane za
całkiem prawowite [7], według papieża Benedykta XVI żadna z tych rzeczy nigdy
nie była zniesiona ani zabroniona.
Zatem
całe to dziedzictwo może być ponownie podjęte przez społeczność wiernych i
odtąd kształtować jej życie. Dla katolików, którzy należą do parafii
prowadzonej przez księży z Bractwa Kapłańskiego Św. Piotra, Święto Objawienia
Pańskiego przypada nie w niedzielę po Nowym Roku, lecz 6 stycznia (jak zawsze
było, aż po czasy sprzed kilku dziesięcioleci), Wniebowstąpienie Pańskie nie
jest przerzucone na niedzielę po Wniebowstąpieniu, lecz ma miejsce czterdzieści
dni po Zmartwychwstaniu, tak jak było zawsze – i wszystko to bez względu na
porządek formy zwyczajnej (autor opisuje
sytuację w Stanach Zjednoczonych – przyp. red.); św. Tomasza z Akwinu
wspominamy 7 marca, nie 28 stycznia i tak dalej. Prawdziwym kalendarzem dla katolików uczęszczających na Mszę w
formie nadzwyczajnej jest ten z roku 1962. Oni niczego nie udają ani nie
odgrywają. Istnieje w tym okresie życia Kościoła wyjątkowe współistnienie tych
dwóch form Rytu Rzymskiego, z których
każda ma własną strukturę Mszy i Oficjów, uroczystości i ferii, sakramentów
i sakramentaliów, w związku z czym nie
można powiedzieć, że jedna z tych form jest normą obowiązującą bezdyskusyjnie
wszystkich katolików rzymskich. Forma zwyczajna może być normą dla
większości katolików, ale nie jest obowiązkowa i z całą pewnością nie
przysługuje jej jakaś wyższość, tak by miała dyktować warunki, na których forma
nadzwyczajna mogłaby być dozwolona, albo by należało jej przyznawać
pierwszeństwo, kiedykolwiek jest wybór pomiędzy tymi formami. Takie poglądy
byłyby sprzeczne z równością tych form i z częstym dziś istnieniem społeczności,
zarówno parafialnych, jak i zakonnych, stosujących za zezwoleniem Stolicy
Świętej wyłącznie formę nadzwyczajną.
Papież
Benedykt, mówiąc w liście do biskupów z 7 lipca 2007 roku o „rzeczywistej
sytuacji, w jakiej znajdują się wspólnoty wiernych” i o „stopniu ich formacji
liturgicznej”, przyznaje, że ustalając proporcje formy zwyczajnej i
nadzwyczajnej, trzeba brać pod uwagę naturę danej społeczności. Nie istnieje
szablon typu „jeden rozmiar dla wszystkich”, który można by narzucić każdej
grupie katolików. Niektórych nie ucieszy obecność formy nadzwyczajnej, inni
mogą mieć wyłącznie ją. Kościół pozwala na obie te skrajności i na każdy
wariant pośredni pomiędzy nimi – choć instrukcja Universae Ecclesiae wskazuje, że każdy katolik powinien mieć
kontakt z formą nadzwyczajną, mówiąc a propos
Summorum Pontificum, że List
ma na celu „udostępnienie [8] wszystkim wiernym
Liturgii Rzymskiej w Usus Antiquior,
uważanej za cenny skarb, który należy zachować”.(8a)
Dziś,
w ósmą rocznicę wejścia w życie Motu Proprio Summorum Pontificum, możemy przeprowadzić prosty eksperyment
myślowy. We Francji stale rośnie liczba księży tradycjonalistów wyświęcanych
każdego roku, natomiast liczba księży diecezjalnych gwałtownie spada. Jest
niemal pewne, że za ileś lat ci pierwsi będą liczniejsi od drugich. [9] Co
zrobią biskupi? Zamkną jeszcze więcej kościołów czy też zniosą tę przykrość i
powierzą je księżom stosującym wyłącznie formę nadzwyczajną? A jeśli lokalne
parafie z czasem, po prostu z konieczności, przejdą w kierunku formy
nadzwyczajnej, czyż w końcu nie nastąpi punkt krytyczny, kiedy formy zwyczajna
i nadzwyczajna będą reprezentowane, powiedzmy, w połowie parafii? A jeśli to
byłoby możliwe, to dlaczego nie pomyśleć o stuleciu, w którym forma
nadzwyczajna stanie się normą, a forma zwyczajna dozwoloną alternatywą? Jakikolwiek
będzie obrót rzeczy, możemy być pewni, że przyjdzie dzień, kiedy terminy „forma
zwyczajna” i „forma nadzwyczajna” wydadzą się całkiem przestarzałe.
Papież
Paweł VI tamtego pamiętnego dnia 7 marca 1965 roku, po raz pierwszy odprawiając
Mszę w większości po włosku, w rzymskiej parafii Wszystkich Świętych, powiedział
w homilii: „Dzisiejszy nowy sposób modlitwy, odprawiania Mszy Świętej, jest
nadzwyczajny”. Niecałe pięć lat później „nadzwyczajna” Msza w językach
lokalnych stała się całkiem zwyczajna, pomimo wielusetletniej tradycji i pomimo
jasnego nauczania zawartego w encyklice Piusa XII Mediator Dei oraz nauczania Soboru Watykańskiego II. Teraz,
pięćdziesiąt lat później, widzimy uderzający zwrot przeprowadzany oddolnie, z
młodzieńczym rozmachem. Dla coraz większej liczby katolików „nadzwyczajna” Msza
łacińska staje się ponownie całkiem zwyczajną, który to proces uznać należy za
naturalny, normalny i zdrowy.
Peter Kwasniewski
Źródło tekstu i grafiki
Tłumaczenie: Ewa Monika Małecka
Przypisy
[1] Shawn
Tribe, “'Ordinary' and 'Extraordinary': A Discussion about Interpretive Keys to
Their Meaning.”
[2]
W Art. 1: „Mszał Rzymski promulgowany przez św. Piusa V i wydany ponownie przez
bł. Jana XXIII”.
[3]
Papież Benedykt XVI określa starszą formę Mszy św. przez odniesienie do Jana
XXIII ośmiokrotnie w Motu Proprio i raz w towarzyszącym mu liście. Dla
porównania, wyrażenia “forma nadzwyczajna” używa tylko trzy razy w Motu Proprio
i dwukrotnie w towarzyszącym mu liście.
[4] Zob.: Papieska Komisja Ecclesia Dei, Universae Ecclesiae, nn. 5, 8a,
and 15.
[5] Zob. mój tekst w EWTN, wraz ze wszystkimi odnośnymi wypowiedziami na temat
nadzwyczajnych szafarzy Komunii Świętej od 1969 do 1997 roku.
[6] Benedykt XVI, mówiąc, że „normy prawne” „określają status formy zwyczajnej”
(„Już z tych przesłanek wynika jasno, że nowy Mszał pozostanie z pewnością
zwyczajną formą rytu rzymskiego nie tylko na podstawie przepisów prawnych, ale
także ze względu na rzeczywistą sytuację, w jakiej znajdują się wspólnoty
wiernych”, List do biskupów, 7 lipca 2007), odnosi się do faktu, że
Paweł VI ustanowił nowy Mszał Rzymski dla Kościoła powszechnego, i Mszał ten
został nadany w taki sposób, że uważa
się go za standardowy. Kiedy buduje się nowy kościół i posłany jest do niego
ksiądz, za domyślnie przyjmuje się, że będzie on odprawiał Mszę w formie
zwyczajnej. Stąd jednak bardzo daleko do stwierdzenia, że forma zwyczajna jest
tym, „czego wierni powinni się trzymać”, a we Mszy w formie nadzwyczajnej mogą
uczestniczyć „w drodze wyjątku”.
[7] Choć z pewnymi ograniczeniami, szczególnie to: „ Jedynie w instytutach
życia konsekrowanego i w stowarzyszeniach życia apostolskiego podlegających
Papieskiej Komisji Ecclesia Dei oraz w tych, gdzie podtrzymuje się
zwyczaj używania ksiąg liturgicznych forma extraordinaria, dozwolone
jest posługiwanie się Pontificale Romanum z 1962 r. przy udzielaniu
święceń niższych i wyższych”. (Universae Ecclesiae 31).
[8] Oryginał łaciński brzmi: omnibus largire fidelibus— Usus Antiquior,
starsza forma powinna
być „udostępniona”, „zagwarantowana i zapewniona wszystkim wiernym”, nie tylko
„ofiarowana” im, jak można przeczytać w oficjalnym przekładzie [angielskim –
przyp. tłum.] na watykańskiej stronie internetowej. Jest to znacząca różnica.
Oficjalny przekład bywa czasem mylący, jak to się dzieje w wypadku wielu
dokumentów watykańskich. Stowarzyszenie Mszy Łacińskiej (The Latin Mass
Society) przygotowało dokładniejszy przekład [angielski – przypis tłum.]
[9]
Zob. dane i prognozy – tutaj.