30 listopada 2015 roku francuskie
czasopismo L’Homme Nouveau opublikowało broszurę na temat różnych form
celebracji, które dozwala nadzwyczajna forma rytu rzymskiego. Przedmowę napisał
ks. Claude Barthe, kapelan międzynarodowej pielgrzymki Summorum Pontificum.(1)
Mniej więcej w tym samym czasie opublikowaliśmy
sprawozdanie z bardzo ciekawego i nietuzinkowego wykładu wygłoszonego przez ks.
Milana Tismę na pierwszej konferencji Summmorum Pontificum w Chile. Skorzystaliśmy
z tego zbiegu okoliczności i zapytaliśmy ks. Barthe’a czy mogłby krok po kroku
omówić wystąpienie księdza Tismy, i w ten sposób przedstawić w szczegółach metody
dostępne proboszczom, którzy chcieliby wzbogacić codzienną i niedzielną
liturgię w swoich parafiach w duchu Motu Proprio Benedykta XVI.
1 Przywracanie
poczucia sacrum - jest to pierwsza kwestia, którą ks. Tisma poruszył w swojej prezentacji. Nie dodał on
niczego nowego, gdyż jest już wiele świadectw zarówno ludzi świeckich jak i
księży, którzy zainteresowali się nadzwyczajną formą rytu rzymskiego gdyż
podczas tej liturgii mieli większe większe poczucie sakralności. Jednak w
swojej prezentacji ks. Tisma wykorzystał koncepcję misterium tremendum et
fascinans, którą opracował luterański teolog Rudolf Otto. Czy to odniesienie
zaskakuje księdza?
Ks. Claude
Barthe: Odniesienie do książki Rudolfa Otto Świętość, w której koncepcja
świętości jest analizowana jako będąca zarówno przerażającą (tremendum)
jak i fascynującą (fascinans) jest ciekawe pod jednym względem: pomaga zmniejszyć
współczesną tendencję do całkowitego wyrzucania tego co transcendentne w kulcie
i sprowadzania Boga do naszego własnego poziomu. Ale trzeba zrozumieć dwie
rzeczy: Bóg jest z natury Niezrozumiany. Nie może zostać zrozumiany, a jednak
przekazuje nam wiedzę o sobie poprzez Objawienie i poprzez Wcielenie Słowa,
Emmanuela, Boga z nami, który stał się jednym z nas.
Św. Tomasz w Summa
contra Gentiles wyjaśnia, że jednym
z najdonioślejszych celów Wcielenia było sprawienie, żebyśmy zrozumieli, iż
jest możliwe by osiągnąć wieczne szczęście, które polega na zjednoczeniu naszej
duszy z tym co ją nieskończenie przewyższa. Jest to możliwe, gdyż boskość
zjednoczyła się z naszym człowieczeństwem. Człowieczeństwo Jezusa Chrystusa tak
bliskie naszemu i, że tak powiem, tak namacalne w Kościele wciąga nas w niezgłębione
otchłanie boskości, która jest zjednoczona z tym człowieczeństwem: jest to
boskość, która ujawnia się przez cuda, które sprawia, na przykład podczas
odpuszczenia grzechów i eucharystycznej Transsubstancjacji.
2 Według
ks. Tismy, jeśli liturgia jest ogołocona z tajemnicy, przestaje ona być
epifanią (objawieniem) chwały Boga i jego doskonałej świętości. Czy zgadza się
ksiądz z tą opinią?
Ks. Claude
Barthe: Całkowicie się z tym zgadzam. Ks. Tisma ma rację, krytykując sprowadzanie
tego, co boskie do tego co zaledwie ludzkie, sprowadzanie wiary do zwyczajnego
rozumu w obecnej liturgii, w której dostęp do tego co transcendentne jest, że
się tak wyrażę, spłaszczony. Ta liturgia, której celem miało być blisko ludzi, jest
im obojętna do tego stopnia, że nie przekraczają już oni progu kościoła. Ironicznie,
prawdziwa bliskość, którą właściwie zrozumiana liturgia zawiązuje między
człowiekiem a płomienną świętością Boga, daje poczucie całkowitego wyobcowania.
Dobrze wyraża to
niemiecki pisarz Martin Mosebach w swojej książce Herezja braku formy:
liturgia rzymska i jej wrogowie (San Francisco: Ignatius Press, 2006). Uważa
on, że nieodłącznym paradoksem liturgicznego działania jest fakt, że odsłania i
ujawnia ono tajemnicę, a jednocześnie spowija i ukrywa ją. Ukrywa obecność
nieskończonego i nieodgadnionego Boga całunem szacunku, form i rytów. Przez to
liturgia ujawnia i przybliża duszę do tej obecności w prawdzie. Jest to epifania
która ukrywa, aby tym lepiej się objawić.
Czy konsekracja
chleba dokonana w języku pospolitym na stole pośród zgromadzenia, chleba który
wkrótce zostanie wzięty do rąk podczas Komunii, jest lepiej zrozumiana w wierze
niż konsekracja podczas Wschodniej liturgii, śpiewana pośród obłoków kadzidła w
tajemniczym, świętym języku za zasłoną, która opadła przed bramą ikonostasu? Odpowiedź
sama się nasuwa: w pierwszym wypadku wierny uważa, że rozumie, ale znaczenie tego
wydarzenia nie dociera do niego, gdyż bliskość wytworzona przez tę banalną
liturgię utrudnia prawdziwe spotkanie w wierze. Z drugiej strony, święte odosobnienie
w liturgii św. Jana Chryzostoma prawdziwie przybliża duszę do Boga. Liturgia jest
jak świetlista ciemność, w której Mojżesz otrzymał boskie objawienie:
jednocześnie mroczna i oślepiająca. Albo inaczej: jest to jak obłok świetlany,
który osłonił trzech uczniów, którzy byli świadkami Przemienienia ich Pana (Mt
17,5).
Weźmy przykład
Narodzin Najświętszego Sakramentu w sercu Mszy Świętej, podczas konsekracji:
przyklęknięcia, klęczenie, pochodnie, kadzidło, dzwonki, święte płótna,
drogocenne naczynia przygotowane na Jego przyjęcie (kielich i cyborium),
balaski przy których się klęka, ręce pod białym obrusem by przyjąć Hostię na
język, majestatyczne tabernakulum, w którym będzie przechowywany. Wszystko sprawia,
że wierny czuje się odosobniony za pomocą czci adoracji, jednak równocześnie
przybliża go poprzez wykonywanie aktu wiary.
3 Dla
ks. Tismy to do księży należy obowiązek pracy nad pojednaniem między wiernymi
za pomocą wszystkich liturgicznych środków jakie mają do dyspozycji, przede
wszystkim za pomocą regularnej celebracji formy nadzwyczajnej. Z francuskiego
punktu widzenia, czy ten postulat nie jest aby marzeniem ściętej głowy, pobożnym
życzeniem?
Ks. Claude
Barthe: No cóż, zdecydowanie jest to zbożna praca,
a praca Paix liturgique jest nie do przecenienia. We Francji księży,
którzy rozumieją to zadanie, jest ciągle za mało, to prawda, ale ich liczba się
zwiększa. Z mojego doświadczenia mogę podać pomysł, który został zainspirowany
Świętami Bożego Narodzenia. W wielu francuskich parafiach pasterkę odprawia się
o godzinie 21 lub 22, po zachodzie słońca. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby
zaprosić odpowiedniego księdza ze wspólnoty kultywującej liturgię tradycyjną,
albo samemu odprawić Mszę o odpowiedniej
godzinie, czyli o północy, w formie nadzwyczajnej. Proboszcz zdziwiłby się jak wielki
byłby tłum na tej Mszy, włączając w to grupę parafian, którzy zazwyczaj uczęszczają
na formę zwyczajną.
Bardziej ogólnie
mówiąc, proboszczowie nie powinni się wahać, tylko wezwać księży, którzy znają
formę nadzwyczajną i którzy, poza odprawianiem tradycyjnej liturgii, mogliby
pomóc także w konfesjonale, u chorych, przy pogrzebach. Jednocześnie stanowaiłoby
to poparcie dla pojednania pośród księży.
4 Oprócz
Rufolfa Otto ks. Tisma przybliża postać innego Niemca, księdza Klausa Gambera,
aby przedstawić rzadko omawianą kwestię w świecie tradycyjnym: fakt, że
liturgia jest małą ojczyzną dla katolików i że, zostając z niej odartymi, stali
się liturgicznymi bezpaństwowcami. Czyż nie jest to jeden z powodów (o którym
zazwyczaj nie mówi się otwarcie) sukcesu tego, co socjologowie nazywają katolicyzmem
o wyraźnej tożsamości?
Ks. Claude
Barthe: Tak, ks. Gamber żałował, że katolików pozbawiono ich małej ojczyzny, Heimat,
ponieważ w nowym rycie, którego forma została potraktowana jako zbiór wskazówek,
nie ma już dwóch takich samych Mszy. Kiedy byłem dzieckiem, pojechaliśmy na rodzinne
wakacje do Hiszpanii, niedaleko domu. Chodziliśmy na niedzielną Mszę Świętą w różnych miasteczkach i wioskach i
słuchaliśmy tej samej Mszy jak ta, którą znaliśmy z naszej parafii.
Rozumieliśmy wszystko, że się tak wyrażę… poza kazaniem, które było po
hiszpańsku. Katolicy na całym świecie, gdziekolwiek by nie poszli na Mszę,
czuli że wszędzie są u siebie. Podczas reformy liturgicznej mówiło się jednak
nie o globalizacji, ale o globalnej wiosce. Jest to naprawdę zdumiewające, że partacze
od nowej liturgii nie rozumieli, że liturgia już zawierała uniwersalny klucz,
który otwierał wrota do Miasta obejmującego cały świat, do globalnej wioski
katolickiej liturgii. Ponadto, wraz z coraz bardziej postępującą sekularyzacją
i coraz większym wyobcowaniem katolicyzmu we własnej Globalnej Wiosce, mogliby
oni zauważyć (gdyby rozważali prawdziwe znaki czasu), że katolicy bardziej niż
kiedykolwiek potrzebowali spotkać się w rodzinnym domu.
Zatem, jeśli
faktycznie ten katolicyzm o wyraźnej tożsamości, łączący zarówno FSSPX jak i Communauté
Saint-Martin, przyciąga praktykujących katolików i powołania, jest tak ponieważ
oferuje tradycyjny rytuał, który daje konkretne doświadczenie wspólnoty wiary i
przynależności do familia Christi. Ściśle łączy się z tym zastosowanie
łaciny: modlitwa i śpiew w uświęconym języku Kościoła Rzymskiego wyraża i
umacnia więź jedności. Niestety, katolicka hierarchia i jej fachowcy już od
mniej więcej półwiecza całkowicie nie nadążają za rzeczywistością.
5 Stopniowość
i ciągłość to dwie zasady, które zaleca ks. Tisma by wprowadzić na stałe formę
nadzwyczajną na poziomie parafii: co ksiądz o tym uważa?
Ks. Claude
Barthe: Całkowicie się z tym zgadzam. W mojej książeczce na temat wdrażania
reformy reformy, której punktem wyjścia jest Msza w formie nadzwyczajnej, poparłem
stopniowość. Proszę mi wybaczyć własny cytat: „Praktyka reformy reformy w parafii
lub w zwyczajnym miejscu kultu jest, prawie że ze swej natury, stopniowym
procesem, mniej lub bardziej szybkim przejściem ze stanu zwyczajnego do stanu
prawie że nadzwyczajnego. Prawo stopniowości znajduje tu swoje zastosowanie bez
żadnych problemów sumienia.”(2) Zwiększanie udziału łaciny w liturgii, przywrócenie
Komunii Świętej na język, używanie Pierwszej Modlitwy Eucharystycznej (Kanonu
Rzymskiego), zorientowanie ołtarza versus Deum, przywrócenie modlitw u stopni
ołtarza (mówionych po cichu) to główne zadania, które trzeba podejmować krok po
kroku, np. ołtarz może być ustawiony versus Deum najpierw tylko przy kilku
okazjach, potem zawsze podczas Mszy w tygodniu, następnie podczas ważniejszych
świąt, aż w końcu w każdą niedzielę, zachowując ciągłość. Większość księży, którzy
przeprowadzili w swoich parafiach tradycyjną reorientację, zrobiła to właśnie w
ten sposób.
6 Ks.
Tisma proponuje także wykonać prosty gest służący konkretnej reorientacji
liturgii parafialnej poprzez umieszczenie naszego Pana Jezusa Chrystusa w
centrum uwagi: jeden ołtarz dla obydwu form, umiejętne gospodarowanie
przestrzenią prezbiterium, stosowanie różnych form liturgii nadzwyczajnej itd. Ksiądz
zna wielu proboszczów, którzy celebrują in utroque usu (w obydwu formach): czy
mógłby ksiądz podać inne podobne przykłady?
Ks. Claude Barthe:
Z punktu widzenia symboliki, najważniejszą i najtrudniejszą rzeczą do której
trzeba przekonać ludzi, nie większość wiernych, co ważne, ale najbardziej zdecydowanych
w swoich poglądach (siostry zakonne, panie rozdające Komunię, diakoni stali) to
odprawianie Mszy versus Deum. Stąd wynika potrzeba stopniowego przejścia, o
którym już wspomniałem i na to mógłbym podać kilka konkretnych przykładów.
Innym ważnym aspektem jest formacja ministrantów (wielu, jeśli to możliwe),
którzy mogą służyć do Mszy w obydwu formach: przyczyniają się oni bardzo do
tego, by obrzędy były bardziej uroczyste i do stopniowego przejścia z rzeczywistości
zwyczajnej do nadzwyczajnej. Wszyscy księża o pedagogicznym podejściu przygotowują
drukowane broszury na każdą Mszę, żeby obecni wierni mogli śledzić obrzędy po
prostu przewracając strony, bez względu na to czy będzie to podczas Mszy w
formie zwyczajnej (w duchu reformy reformy) czy też nadzwyczajnej. Takie rozwiązanie
sprawia, że nie tylko wszystko idzie gładko, ale wzmacnia to także liturgiczną
pobożność. Mógłbym wspomnieć jeszcze o wielu innych sprawach: pewnemu księdzu
podczas ofertorium towarzyszą organy, co buduje podniosły nastrój aż do momentu
w którym kapłan zaczyna odmawiać po cichu tradycyjne modlitwy; inny wymawia
modlitwę eucharystyczną, zarówno po łacinie (w formie nadzwyczajnej) jak i po
francusku (W formie zwyczajnej), nie głośno lecz szeptem, a nawet zaczyna
odprawiać liturgię po łacinie od momentu konsekracji, co również ma bardzo
uświęcający skutek; jeszcze inny, żeby usunąć ministrantki bez protestów a
równocześnie uczynić liturgię jeszcze bardziej podniosłą, przekształcił je w
sodalicję Dzieci Maryi w białych albach, które zajmują miejsca na czele nawy,
tak jak skauci w mundurach i chór, itd.
7 Ostatnie
pytanie. Ks. Tisma wspomina również o zachowywaniu lokalnych tradycji lub
przywilejów liturgicznych. Czy jest to dozwolone w świetle Summorum Pontificum
oraz dołączonej do niego instrukcji? Czy w ogóle takie tradycje są jeszcze żywe
we Francji?
Ks. Claude
Barthe: We Francji, tak jak wszędzie indziej, zawsze istniały pozostałości
starożytnych tradycji w lokalnych kościołach. Były one kultywowane aż do
reformy Pawła VI, a zatem Summorum Pontificum je dopuszcza, gdyż cofa ono czas
do roku 1962, do czasu tuż przed Soborem. Ponadto, zawsze istniały pobożne
zwyczaje dodawane do ceremonii, np. większe kościoły francuskie miały osobę
zwaną Suisse [„gwardzistę szwajcarskiego”, paramilitarny rodzaj
kościelnego], który chodził wzdłuż naw by pilnować porządku, zwłaszcza podczas
Komunii, i który uderzał halabardą, aby wskazać kiedy należy klęknąć. Znałem
Suisse’a z Notre Dame, który pewnie pełnił swoją służbę aż do połowy lat
sześćdziesiątych; inny pojawił się w Saint-Nicholas-du-Chardonet (kościele
FSSPX w Paryżu) około dziesięć lat później. Niektóre parafie czy wspólnoty
przywróciły także zwyczaj rozdawania pobłogosławionego chleba, co było niegdyś
popularne na Mszy solennej: ciastka o smaku anyżu lub podobne do bułki (w zależności
od prowincji) kapłan błogosławi podczas ofertorium. Następnie są one łamane na
małe kawałki i rozdawane wiernym pod koniec Mszy. W niektórych wspólnotach religijnych jeszcze
w latach siedemdziesiątych w Wielką
Sobotę błogosławiono baranka, którego zjadano podczas wielkanocnego obiadu. Są
i orkiestry dęte grające w dzień św. Huberta na Mszach dla myśliwych. Być może
ktoś powie, że wszystko to jest częścią dawnego folkloru, ale jest popularne.
Bardziej liturgiczną i bardziej francuską tradycją są kantorzy ubrani w kapy
śpiewający, o ile to możliwe, z wielkiego pulpitu nie tylko podczas nieszporów,
ale także podczas Mszy solennej, co wygląda naprawdę wspaniale.
(1) La messe
traditionnelle dans tous ses états, kolekcja Paix liturgique (Paryż: Éditions
de L’Homme nouveau, 2013).
(2) La Messe à
l’endroit. Un nouveau mouvement liturgique,
kolekcja Hora Decima (Paryż: Éditions de
L’Homme nouveau, 2010).
Tłumaczenie: Marek Kormański
Zdjęcie: sanctamissa.com