czwartek, 26 marca 2020

Dlaczego tradycyjny ruch ma się w niektórych krajach lepiej, a w innych gorzej?

Czy zauważyliście, że granice europejskich regionów winiarskich praktycznie pokrywają się z granicami Cesarstwa Rzymskiego i dzielą Stary Kontynent na część protestancką i katolicką? Oczywiście to zbyt duże uproszczenie. Bo przecież terytorium dzisiejszej Polski nigdy nie wchodziło w skład Imperium Rzymskiego, a jeśli chodzi o wino, to ostatnio słyszałem, że produkuje je się i w Irlandii. Przed spadkiem temperatur w XVII wieku nawet Anglia wytwarzała nieco tego trunku i dzisiaj powraca do tych praktyk. Czy globalnie ocieplenie zatem pozytywnie wpłynie na ewangelizację?

Z jednej strony można zaobserwować pewien usankcjonowany historycznie model, jednak, kiedy wniknie się w szczegóły, to okazuje się, że nic nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. Podobnie ma się rzecz z ruchem na rzecz tradycyjnej Mszy świętej – istnieje pewne ogólne rozróżnienie oraz anomalie, które nie pasują do modelu. Trzeba wyjaśnić tę zagadkę. W innym miejscu tego wydania przytaczamy rozdział z książki Una Voce: a History of the FIUV, w którym Leo Darroch opisuję kwestię sześciu założycieli Fedracji Una Voce – przedstawicieli Norwegii, Francji, Anglii i Walii, Szkocji, Niemiec oraz Austrii.

Nie ma w tym nic dziwnego, że kraje rządzone przez komunistów czy też te mniej zamożne daleko spoza Europy, jak np. kraje Afryki czy południowo-wschodniej Azji, nie mogły być częścią tych historycznych wydarzeń. Jednak pozostaje pytanie, dlaczego nie było reprezentacji z Hiszpanii, Włoch, Irlandii czy też Ameryki Łacińskiej, czyli terenów, gdzie katolicyzm jest głęboko zakorzeniony w kulturze?


Z uwagi na to, że regularnie uczestniczę w ostatnich zebraniach generalnych Federacji oraz jako że jestem jej sekretarzem, miałem okazję wiele usłyszeć o trudnościach, jakich doświadczają formujące się grupy świeckich. Trzeba zaznaczyć, że grupy te są uznawane przez biskupów i robią postępy w walce o celebrację starożytnej liturgii. Najbardziej uderza mnie to, jak podobne do siebie są te problemy. Wszyscy właściwie musimy zmagać się z tymi samymi praktycznymi i ideologicznymi przeszkodami. Jednak nie da się zaprzeczyć, że pewne kraje poczyniły większy postęp od innych. Obecnie liczba celebracji w USA i Kanadzie, Francji, Anglii i do pewnego stopnia w Niemczech i Austrii jest znacznie większa w porównaniu z Hiszpanią, Włochami, Irlandią i Ameryką Łacińską. Jarosław Syrkiewicz, w swojej relacji z warsztatów liturgicznych Ars Celebrandi, zauważa, że Polska, w przeciwieństwie do jej południowych sąsiadów, może pochwalić się wysoką liczbą celebracji. Tę prawidłowość można by określić jako „północ kontra południe”.

Oczywiście nie brakuje hipotez dotyczących powodów takiego stanu rzeczy. Podejrzanych – jak powiedzieliby niektórzy – o popełnienie przestępstwa zaniechania walki o starożytną liturgię jest więcej w pewnych krajach. Jak się za chwilę przekonamy, sam architekt reform liturgicznych Annibale Bugnini w różnych miejscach posługuje się trzema różnymi wyjaśnieniami. Od Agathy Christie, jednego z nie-katolickich głosów ważnego apelu w obronie tradycyjnej Mszy skierowanego do papieża Pawła VI, moglibyśmy wynająć Herkulesa Poirot, jej fikcyjnego belgijskiego detektywa, który pomógłby nam wskazać prawdziwego winnego. Chyba że, zupełnie tak, jak w Morderstwie w Orient Ekspresie, wspólnie udałoby się rozwikłać tę zagadkę.

1. Ruch liturgiczny

Pierwsze wyjaśnienie pochodzi z listu wystosowanego do biskupów przez Benedykta XVI z okazji publikacji motu proprio Summorum Pontificum. O okresie po reformie liturgicznej papież pisze tak: Potem jednak szybko się okazało, że niemało jest takich wiernych, którzy pozostali mocno przywiązani do tej formy rytu rzymskiego, która od dzieciństwa była im bliska. Tak zdarzyło się przede wszystkim w krajach, w których ruch liturgiczny dał wielu osobom znaczącą formację liturgiczną i głęboką, bliską zażyłość z poprzednią formą celebracji liturgicznej.

Ruch liturgiczny osadzony był we Francji i w Niemczech. Narzucają się tutaj komentarze o liturgii francuskiego opata Prospera Guérangera jak i późniejsze, napisane przez księdza Piusa Parscha. Te i inne pisma ruchu wywarły znaczny wpływ również na świat anglojęzyczny. Jednak zachodzi tu pewien paradoks. Głównym celem ruchu liturgicznego było ułatwienie zrozumienia tekstów Mszy świętej, przy czym zapomniano o kwestii zaangażowania w liturgię, które bez pomocy mszalików i komentarzy, miałoby być przeżywane jedynie poprzez doświadczenie atmosfery tajemnicy i podniosłości. Takie nastawienie odpowiada za negatywne skutki reformy liturgicznej. Wielu członków ruchu było zaangażowanych w prace nad reformą i choć niektórzy z nich ubolewali nad ostatecznym jej kształtem, to jednak działania ruchu raczej przygotowywały grunt pod reformę niż ją hamowały.

Trzeba zaznaczyć, że ruch liturgiczny przede wszystkim trafiał do najbardziej wykształconych katolików, jednak tradycyjny ruch nigdy nie miał wyłącznie elitarnego charakteru. W głównej mierze tworzą go bowiem ci „zwykli wierni”, którzy wyśmiewani byli – szczególnie przez późniejszych członków ruchu liturgicznego – jako „bezmyślni widzowie”.

2. Nabożeństwa ludowe

Późny ruch liturgiczny postawił sobie za cel przesunięcie akcentu na Mszę świętą oraz zmniejszenie znaczenia pozaliturgicznych czy też „ludowych” form pobożności, takich jak: procesje, odpusty, uczczenie relikwii, pielgrzymki, kult świętych i różaniec. Mówi się, że w miejscach, gdzie praktyki te znajdowały uznanie wiernych, zmiany we Mszy świętej nie dotknęły w znaczącym stopniu ich duchowości i tym samym nie wywołały zdecydowanej reakcji.

To mogłoby wyjaśniać, jak już wcześniej wspomniałem, dlaczego wiele krajów z głęboką katolicką kulturą potrzebowało więcej czasu na ustosunkowanie się do kryzysu liturgii; i nie chodzi tu jedynie o kraje „łacińskie”, ponieważ mam tu na myśli również Irlandię.

Jednak to wyjaśnienie nie jest tak proste, jak by się mogło wydawać. Oczywistym faktem jest, że to z katolickich części Niemiec i Austrii wywodzili się ważni członkowie ruchu liturgicznego, lecz są to również regiony żywej kultury katolickiej. Być może Josef Jungmann i jemu podobni życzyliby sobie, żeby zaniechano praktykowania pobożnych zwyczajów i nabożeństw w Bawarii i Austrii, jednak na szczęście tak się nie stało. Pomimo szkód wyrządzonych przez rewolucję, w znacznym stopniu to samo można powiedzieć o Francji.

Nie można również myśleć sobie, że katolicka kultura Anglii i Stanów Zjednoczonych skupiona była jedynie wokół Mszy w przededniu Soboru Watykańskiego II. Nawet w tych krajach, gdzie publiczne okazywanie wiary katolickiej było przez wieki niemożliwe, do lat 50. XX wieku żywo praktykowano procesje i pielgrzymki, jak również błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem, nabożeństwo 40-godzinne, kult świętych i relikwii oraz różaniec.

W rzeczywistości nabożeństwa liturgiczne i ludowe nie wykluczają się, ale wzajemnie się uzupełniają. Kryzys liturgiczny odcisnął swoje piętno również na nabożeństwach ludowych, na które podejrzliwym okiem spoglądali postępowi liturgiści, a po soborze stawały się one obiektem brutalnych ataków ze strony nadgorliwych księży i biskupów.

Bez wątpienia takie sytuacje mogły zdarzać się częściej w miejscach, gdzie wykształceni katolicy i duchowni mieli najłatwiejszy dostęp do polemik późnego ruchu liturgicznego autorstwa takich pisarzy jak Josef Jungmann. W takim razie, być może wnioski Benedykta XVI mogą być prawidłowe, ale przytoczone przez niego powody już nie:
ruch na rzecz zachowania tradycyjnej Mszy świętej we Francji i w Niemczech nie powstał ze względu na dobre efekty działania ruchu liturgicznego, przeciwnie, to złe skutki poczynań ruchu liturgicznego doprowadziły do ożywienia zainteresowania tradycyjną liturgią.

Z drugiej jednak strony, jak zauważa Syrkiewicz, w Polsce rosnący w siłę tradycyjny ruch jest pokłosiem być może najostrożniejszego wprowadzania reform liturgicznych w Europie, a sama Polska jest miejscem, gdzie nabożeństwa ludowe mają się bardzo dobrze.

3. Język

Mówi się, że języki romańskie są tak podobne do łaciny, że zły przekład nie uszedłby tłumaczom na sucho. Inaczej ma się rzecz z fatalnym tłumaczeniem na angielski, używanym w latach 1974-2011. Przekład ten wyrządził wielkie szkody w przeżywaniu liturgii przez anglojęzycznych katolików z całego świata.

Na pytanie, jak złe są przekłady na niemiecki i francuski nie jest łatwo odpowiedzieć. W każdym razie nie wydaje się ono dotykać istoty sprawy. Zła jakość angielskiego tłumaczenia nie wynika ze specyfiki naszego języka, fatalne tłumaczenie było bowiem podyktowane względami ideologicznymi. Tłumacze z Międzynarodowej Komisji ds. Języka Angielskiego w Liturgii konsekwentnie usuwali przymiotniki i elementy symboliki poetyckiej na rzecz chybionych, uproszczonych określeń. Takie wybory wynikały z ich przywiązania do dziecinnej ideologii „prostoty”. Można by za to winić „szaleństwo” działań ruchu liturgicznego (o czym szerzej w ostatnim podrozdziale).

4. Kapitalizm konsumencki

Kolejne wyjaśnienie, jakie słyszałem kładzie nacisk na różnicę pomiędzy krajami, gdzie obowiązuje „kultura konsumencka”, a tymi z bardziej tradycyjnym sposobem myślenia i modelem ekonomicznym. W świecie anglosaskim i w bogatych krajach północnej Europy „klient nasz pan” to złota zasada. Zakłada się, że jeżeli klient czegoś potrzebuje, to to dostanie. W porównaniu z pasterzami z bardziej słonecznych, ale mniej rozwiniętych gospodarczo krajów, w tych kulturach biskupi byli bardziej otwarci na prośby tradycyjnych katolików.

Nie ulega wątpliwości, że w najbardziej wrogich dla tradycyjnej Mszy świętej środowiskach biskupi wydają się głusi na jakiekolwiek prośby wiernych. Wielu angielskich biskupów starej daty równie niechętnie odnosiło się do tradycyjnej Mszy, co do neokatechumenatu i byłych anglikańskich duchownych nawróconych na katolicyzm. Jednak w wielu innych przypadkach biskupi, którzy nie zgadzają się na tradycyjną liturgię wykazują się wielką tolerancją wobec innych liturgicznych trendów, jak na przykład swobodne i charyzmatyczne Msze, Msze ze śpiewem z Taizé, Msze z balonami dla dzieci, Msze w obcych językach (np. w Esperanto) i tak dalej. Ci biskupi nie są przeciwko możliwości wyboru czy lokalnej inicjatywie – to, co im przeszkadza to tradycja.

Na przykładzie Anglii widać, że bardziej „restrykcyjni” biskupi nie muszą pochodzić wyłącznie z krajów słabo rozwiniętych gospodarczo.

5. Kraje protestanckie

Annibale Bugnini zauważa: Trzeba zaznaczyć, że w USA, a szczególnie w Anglii i generalnie w krajach w zdecydowanej większości protestanckich wprowadzenie do liturgii języka lokalnego dla wielu wiernych oznaczało utratę jednego z elementów odróżniających katolików od protestantów oraz symbolu przywiązania do Rzymu w opozycji do protestantyzmu. Skutki psychologiczne reformy u tych osób były dosyć poważne. Dla niektórych reforma oznaczała koniec znanego im świata oraz praktyczną akceptację poglądów wcześniej uznawanych za heretyckie. 
Być może jest w tym ziarnko prawdy, jednak z pewnością ta myśl abp. Bugnigniego nie wyjaśnia ogólnego trendu. Katolicy z Francji, Bawarii i Austrii oraz Polski nie mają bowiem nawyku porównywania własnej liturgii do tej swoich protestanckich sąsiadów.

6. Katolickie przywództwo

Na czele ruchu tradycyjnego często stawali ludzie świeccy, ponieważ księża nie mieli pełnej swobody działania i nie mogli pisać tego, co im się podobało. Dlatego tradycyjny ruch musi polegać na wykształconych i pewnych siebie świeckich katolikach. Z rozmaitych historycznych powodów stopień zaangażowania świeckich w działanie ruchu różni się w zależności od kraju.

To wyjaśnienie jest również częściowo prawdziwe, jednak nie odnosi się ono do szerszego obrazu sytuacji. Jeśli chodzi na przykład o Włochy, to nie brakowało tam silnych ludzi świeckich. Książka Tito Casiniego Tunica  Straciatta (1967) oraz Krótka analiza krytyczna Novus Ordo Missae , której współautorką była Cristina Campo, przedstawiona Pawłowi VI przez kardynałów Ottavianiego i Bacciego: te dwie prace miały kluczowe znaczenie dla początków ruchu. Trzeba podkreślić, że wielu włoskich kardynałów angażowało się w obronę tradycji, a szczególnie Alfredo Ottaviani i Antonio Bacci.

Jednak z jakiegoś powodu to przywództwo intelektualne, w porównaniu z Francją, Niemcami i Anglią, nie przełożyło się na większą dostępność tradycyjnej Mszy we Włoszech.

7. Specyfika poszczególnych krajów 

Być może wymienione wyżej powody w jakimś stopniu wyjaśniają całą kwestię, jednak trzeba również wziąć pod uwagę czynnik charakterystyki poszczególnych krajów, który wcale sprawy nie ułatwia. Uzasadnia on bowiem niektóre wcześniej wymienione powody, ale z kolei zaprzecza innym. Spróbujmy przyjrzeć się tylko Anglii, Niemcom i Francji.

Kluczowym momentem rozwoju ruchu tradycyjnego w Anglii było udzielenie w 1971 roku przez Pawła VI „angielskiego indultu”. W swoich wspomnieniach Bugnini, zaprzeczając wcześniej cytowanym słowom z książki Reform of the Liturgy, twierdzi, że „udzielenie indultu wynikało raczej ze szczególnego rodzaju znajomości papieża z angielskim kardynałem Heenanem”.

Jednak, dlaczego kardynał Heenan był jedynym przewodniczącym konferencji episkopatu, który poprosił o taką zgodę? I dlaczego do wystosowania tej prośby skłoniła go przede wszystkim świetnie zorganizowana akcja, w którą zaangażowanych było tak wiele osób życia publicznego? Bez wątpienia ma to związek z etosem postępowania Kościoła katolickiego w Anglii.

Dwa czynniki wydają się tu odgrywać ważną rolę. Jednym z nich jest istota starożytnej liturgii, za którą w latach 1525-1681 umierali angielscy męczennicy. Dwustu osiemdziesięciu pięciu z nich zostało beatyfikowanych, a w czasach reformy liturgicznej pamięć o nich była szczególnie silna, ponieważ w 1970 roku Paweł VI kanonizował czterdziestu z nich.

Druga kwestia dotyczy ludzi, którzy stali na czele ruchu tradycyjnego w Anglii. Byli dobrze sytuowani, elokwentni i pozbawieni – jak nazwałby to św. Tomasz z Akwinu – ducha „nieroztropnego posłuszeństwa”. Kierowali się nim niektórzy katolicy przed soborem oraz niemało tradycyjnych katolików po nim. Wielu z nich, jak na przykład sir Arnold Lunn czy Hugh Ross Williamson, było konwertytami z anglikanizmu i nie mieli zamiaru patrzeć, jak katolicka Msza zamienia się w anglikańskie nabożeństwo bez eleganckiego XVI-wiecznego języka i wspaniałej muzyki.

Podobnie było i w Niemczech. Obaj najwięksi przedstawiciele ruchu tradycyjnego w tym kraju, Eric de Saventhem i Dietrich von Hildebrand (który przed soborem przeniósł się do USA), byli konwertytami. Ich młodość była naznaczona sprzeciwem wobec Adolfa Hitlera. Po pokonaniu takiego przeciwnika pełna szacunku opozycja wobec Pawła VI wydawała się drobnostką.

Możliwość oporu tradycyjnie usposobionych katolików wobec oficjalnej linii papieża szczególnie głośno wybrzmiała we Francji. Historia tego kraju znała już bowiem dwa wcześniejsze takie przypadki.  Pierwszy akt nieposłuszeństwa uczyniony był przez członków Petite Eglise, którzy nie chcieli poddać się władzy biskupów działających w czasach rządów rewolucyjnych. Drugi przypadek dotyczył przeciwników Trzeciej Republiki powstałej w 1870 roku; woleli oni raczej wspierać polityczny ruch Action Française, aniżeli odpowiedzieć na apel Leona XIII, który wzywał do „przyłączenia się” do Republiki.

Nie ma niczego dziwnego w stwierdzeniu, że te wydarzenia historyczne niejako ułatwiły Francuzom zrozumienie idei żarliwego katolicyzmu, w którym to wierni są w stanie odróżnić naukę Kościoła od bieżących opinii biskupów i papieży. I faktycznie, Jean Madiran, zanim został jednym z pierwszych świeckich przywódców ruchu tradycyjnego we Francji, był osobistym sekretarzem przewodniczącego Action Française, Charles’a Maurass.

W mojej ostrożnej konkluzji chciałbym zaznaczyć, że to, co na mapie wygląda na pewną prawidłowość, tak naprawdę najlepiej można wyjaśnić, odnosząc się do sytuacji poszczególnych krajów. Jaka była reakcja katolików na reformy? Czy istnieli świeccy katolicy, którzy potrafili zdecydowanie odróżnić posłuszeństwo papieżowi i nauce Kościoła od lojalności wobec polityki prowadzonej przez poszczególnych papieży i biskupów? Czy ich działanie było spowodowane przez wybitnie nieudane wprowadzanie reformy?

Jest to jednak wyjątkowo skomplikowana kwestia i bardzo chętnie poznam spostrzeżenia dotyczące doświadczenia poszczególnych krajów oraz próby zaproponowania pewnego uogólnienia.

Joseph Shaw (blog: http://www.lmschairman.org/)
Źródło: Gregorius Magnus - periodyk Międzynarodowej Federacji Una Voce, nr 9: http://www.unavoce.ru/pdf/Gregorius_Magnus/Gregorius_Magnus_09.pdf
Tłumaczenie: Michał Żaczek
Zdjęcie: Joseph Shaw