Jakiś czas temu pojawiła się informacja o wysyłanej
przez Kongregację Nauki Wiary ankiecie. Kwestionariusz skierowany do biskupów
świata dotyczy wdrażania postanowień Summorum Pontificum. Takie
działanie watykańskiej dykasterii może wydawać się zaskakujące, jednak ja wcale
tak nie uważam. Czułem, że coś jest na rzeczy, kiedy jakiś czas temu biskup
amerykańskiego Boise, Peter Christensen, próbował ultra vires
rozprawić się z tradycyjnymi praktykami religijnymi. W marcowo-kwietniowym
wydaniu Idaho Catholic Register biskup Christensen polecił
księżom ze swojej diecezji, by informowali go na bieżąco o sytuacji tradycyjnej
Mszy. Dlaczego? Oto, jaki podał powód: „dane te należy przekazywać Stolicy
Apostolskiej w czasie każdej wizyty ad limina Apostolorum. Zatem, aby
należycie prowadzić statystki, proszę byście powiadamiali mnie o takich
praktykach, nie zapominając o częstotliwości sprawowania liturgii według Mszału
wydanego w 1962 roku oraz liczby wiernych, którzy w niej uczestniczą”. W lutym
tego roku, przed ukazaniem się notatki Christensena, biskupi z diecezji
znajdujących się w północno-zachodniej części USA (czyli także biskupi z
diecezji Boise) udali się do Rzymu z wizytą ad limina Apostolorum. W tym
momencie zacząłem podejrzewać, że coś jest na rzeczy.
Wysłanie
takiej ankiety akurat teraz wydaje się dziwne. Być może należało się spodziewać
czegoś podobnego w dziesiątą rocznicę ogłoszenia Summorum Pontificum. W
Stanach Zjednoczonych liczba miejsc, gdzie w niedzielę sprawowana jest
tradycyjna liturgia gwałtownie wzrosła z początkowych pięćdziesięciu do
pięciuset w 2017 roku. Wiem, że niedawno we Włoszech ukazał się list otwarty
ogłoszony przez fanatycznego wroga tradycji. List podpisało wiele różnych osób,
z których większość jest zupełnie anonimowa. Zwolennicy wyświęcania kobiet
dostali kolejną bezsensowną komisję, a tradycyjny ruch tę ankietę, która
paradoksalnie może pomóc w jego działaniu. Podobnie jak komisja ds. diakonatu
kobiet nie podejmie decyzji po myśli zwolenników takich święceń, tak i
kwestionariusz w sprawie tradycyjnej liturgii nie przyniesie efektu zgodnego z
dążeniami progresistów. Oto, dlaczego tak uważam.
Trzeba
wziąć pod uwagę fakt, że ostatnio Stolica Apostolska zaaprobowała zmiany w
Mszale wydanym w 1962 roku. Co prawda jest możliwe – a nawet bardzo – że w
Watykanie prawa ręka nie wie, co czyni lewa, to jednak wydaje się mało
prawdopodobne, by wśród kluczowych kurialnych dostojników istniała silna chęć
odwołania Summorum Pontificum. Chciałbym na ten temat powiedzieć parę
słów.
Przede
wszystkim nie należy panikować. Nie można urządzać dramatycznych scen na
Twitterze, Facebooku czy blogach. W innym przypadku ci, którzy nas nienawidzą
tylko utwierdzą się w swoich uprzedzeniach. I pamiętajcie, to nie są osoby,
które nie cierpią tradycji – oni nie nienawidzą ludzi, którzy są przywiązani do
tradycji. Nienawidzą ludzi, po prostu. Dlatego nie zachowujcie się jak idioci,
bo tylko wystawiacie się na ich ataki.
Po
drugie, i zwracam się tutaj zarówno do księży jak i do świeckich, teraz jest
czas wzmożonej intensywności tradycyjnych praktyk religijnych, a nie ich
ograniczania. Niektórzy biskupi piszą listy do księży w taki sposób, że mniej
uważny czytelnik osobiste preferencje biskupa potraktuje jako przepisy, które
stoją ponad powszechnym prawem Kościoła czy rubrykami Mszału. Trzeba przyznać,
że biskupi na wiele sposobów mogą pognębić księdza, który broni swoich
przekonań, jednak nie można się poddawać. Teraz jest czas odkrycia tradycyjnej
pobożności. Drodzy księża, nauczcie się
sprawować tradycyjną Mszę świętą. Przemieni was to jako kapłanów i pozytywnie
wpłynie na wszelkie podejmowane przez was działania. Drodzy świeccy, idźcie do
swoich księży i pracujecie z nimi w jakikolwiek sposób możecie. Bądźcie
uprzejmi, dyspozycyjni, wielkoduszni i wytrwali.
Po
trzecie. żyjemy obecnie w dziwnym okresie przejściowym. Znaleźliśmy się na
pewnego rodzaju progu, który musimy przestąpić w jakąś stronę: albo z powrotem,
do miejsca, w którym byliśmy, albo w kierunku nowego stanu rzeczy. Obecnie, ze
względu na pandemię koronawirusa, Ciało Chrystusa nie musi przyjmować milionów
ciosów zadawanych poprzez świętokradzką komunię. Koronawirus oczyści na pewien
czas kościoły. Dlatego musimy właśnie w tym momencie zacząć planować „nową
ewangelizację” na czas, kiedy wszystko wróci do normy. Oczywiście nie mamy
tutaj do zapisana białej karty, ale tylko od nas zależy, jakie będą efekty tego
działania. Pamiętajcie o tolkienowskiej eukatastrofie! Są przecież takie
katastrofy, jak felix culpa wyśpiewywana w Exultecie, które są powodem
nieoczekiwanych dobrodziejstw. Jednym z błogosławieństw zapaści demograficznej,
która ma dotknąć Kościół jest to, że miłośnicy tradycji, członkowie ruchów
charyzmatycznych i konwertyci z protestantyzmu zbliżą się do siebie. Stanie się
tak zapewne ze względu na instynkt przetrwania. Ale jest coś jeszcze. Myślę, że
Benedykt XVI to przewidział, jednak to jest temat na inną rozmowę. Będą tarcia,
ale iskry rozpalą wspaniały ogień. Tej ankiety nie trzeba postrzegać w
negatywnych kategoriach.
Progresywni
komentatorzy będą teraz próbowali was sprowokować, ale nie dajcie się.
Jednocześnie widać, że tradycyjni katolicy ciągle traktowani są w Kościele z
niebywałym lekceważeniem. Jeżeli istnieje teraz jakaś szczególnie
marginalizowana grupa, to są to wierni, którzy pragną tradycyjnej pobożności i
doktryny. Wiele robi się, by dostosować się do mniejszości. Jednak, jeśli
chodzi o tradycję, to – delikatnie mówiąc – nie poświęca się jej szczególnej
uwagi. Dostaliśmy miejsca w ostatnim rzędzie. Cholera, tak naprawdę to często w
ogóle nie mamy biletu, a jak już wejdziemy do kina, to nie widać ekranu. Brak
życzliwości u biskupów jest przerażający. To samo tyczy się księży. Już od
wielu, wielu lat modlę się aniołów stróżów biskupów i księży, o których słyszę.
Modlę się o to, żeby Bóg udzielił im łaski i żeby otworzyli swoje serca.
Z
biskupami i księżmi może być trudno się dogadać, moi drodzy. Jestem pewien, że
wielu to szokuje. Jednak z tradsami też bywa ciężko. Zdarza się, że są swoimi
najgorszymi wrogami. Z drugiej jednak strony, jeśli okaże się im trochę
szacunku, to dadzą się pokroić za swoich biskupów i księży. Przynajmniej tak
wynika z mojego doświadczenia.
Zdaję
sobie, sprawę, że stosowanie podwójnych standardów ma się całkiem nieźle.
Pewien ksiądz wysłał mi swoją satyryczną „odpowiedź” wyśmiewającą ankietę o Summorum Pontificum. Można w niej te podwójne
standardy zobaczyć. I na przykład:
1. Jaka
jest sytuacja w Waszej diecezji odnośnie milionów zagubionych wiernych
pięćdziesiąt lat po wprowadzeniu zwyczajnej formy rytu rzymskiego?
2. Jeżeli
praktykuje się tam formę zwyczajną, czy jest to odpowiedź na prawdziwą
duszpasterską potrzebę, czy może jest to praktyka promowana przez nieliczną
grupę osób pozostających mentalnie w latach 60.?
3.
Proszę, podajcie (najpewniej gwałtownie malejącą) frekwencję na Mszach w Waszej
diecezji od czasu wprowadzenia zwyczajnej formy rytu rzymskiego (żadnych
opinii, prosimy o same fakty).
4.
Jeśli chodzi o formę zwyczajną Mszy świętej, jak częstą jest celebrowana w
sposób niegodny? Ze względu na ograniczoną przestrzeń, wystarczyć podać, kiedy
celebrowana jest w sposób godny.
5. Czy
Konstytucja Apostolska Missale Romanum miała wpływ na funkcjonowanie
seminariów i innych ośrodków formacyjnych (poza, rzecz jasna, ich przetrzebieniem)?
6.
Dlaczego, po pięćdziesięciu latach szczególnie nieudanych eksperymentów, należy
utrzymać formę zwyczajną (uwaga: jakakolwiek inna odpowiedź niż brak odpowiedzi
będzie podstawą do usunięcia z urzędu ze względu na stan psychiczny)?
Tak
więc, kiedy słyszycie różne rzeczy o tej „ankiecie”, nie róbcie scen i nie
panikujcie, bo w taki sposób stajecie się swoimi największymi wrogami i
nakręcacie innych. Wyluzujcie trochę.
A poza
tym, jeszcze bardziej dbajcie o tradycję. Kiedy wchodzi się w zakręt, to w
odpowiednim momencie trzeba przyspieszyć. To no na pewno nie jest moment na
hamowanie.
Z
drugiej strony, jeśli podejdzie się do tego w pozytywny sposób, to wyobraźcie
sobie, że być może ktoś w Watykanie zastanawia się teraz, dlaczego coraz więcej
osób uczęszcza na tradycyjną Mszę, a tradycyjne wspólnoty rosną w siłę. Dla
niektórych będzie to zapowiedź katastrofy. Woleliby oni raczej zobaczyć dymiący
krater i spaloną ziemię podbitego wroga niż rozwijającą się tradycyjną parafię
czy instytut. Jednak są też tacy, którzy potrafią wyjść poza schemat. Albo
raczej nie wychodzić ze schematu, którym powinni się kierować! Jeśli twoje
liczby się nie zgadzają, a wirus psuje ci krew, to może będziesz żywo
zainteresowany ludźmi, którzy pozostaną w kościele, razem ze swoimi dziećmi i
portfelami. Być może celem ankiety jest znalezienie źródła pomocy dla Kościoła.
Zachowajcie zimną krew.
Niektórzy
pytali, czy aby nie napisać do swoich biskupów. Poruszają oni ważną kwestię.
Mam
pewien pomysł.
Nie ma
żadnego powodu, dla którego świeccy mieliby nie wiedzieć, jaki jest stan
tradycyjnej Mszy świętej w ich diecezji. Mogą oni lepiej znać historię, miejsca
i frekwencję starej liturgii lepiej niż większość dostojników kościelnych poproszona
w ankiecie o przyjrzenie się tej kwestii.
Nie ma
żadnego powodu, dla którego świeccy mieliby nie pomóc w tej ankiecie, wysyłając
do swoich biskupów pełne szacunku pismo zawierające pomocne i rzetelne
informacje. Jednocześnie, kopię powinno się wysłać rzymskiej Kongregacji, która
(tak myślę) zweryfikuje te informacje.
Księża
też mogą to zrobić. Jasne?
Przemyślcie
to.
Opowieść
o dwóch diecezjach
Juda Sprawiedliwy,
bliski emerytury biskup diecezji Kaczka Dziwaczka, dostaje od Kongregacji Nauki
Wiary pismo z ankietą. Wie, że przynajmniej trzy tuziny jego księży regularnie
celebruje tradycyjną Mszę świętą, na którą uczęszcza wiele młodych rodzin.
Nawet on sam je chrzcił, bierzmował i odprawiał dla nich Mszę. Zwraca się o
pomoc do monsiniora Zuhlsdorfa, który niedawno przeniósł się ze św. Myszki
Miki, by połączyć kościół Najświętszej Maryi Panny Bolesnej Płaczącej z
Bazyliką Mniejszą Najświętszego Serca Napełnionego Zelżywością w jedną, tętniącą
życiem, tradycyjną „Katolicką Wspólnotę Mojej Winy, Mojej Winy, Mojej Bardzo
Wielkiej Winy” (monsinior Zuhlsdorf zatrzymał swoją posiadłość z domem i
strzelnicą). Dane są zebrane, powoli wyłania się prawdziwy obraz sytuacji,
ankieta jest wypełniona i w reszcie, zostaje wysłana do Rzymu. Nic strasznego.
Bułka z masłem.
Biskup
diecezji Róbta-Co-Chceta, Grubcio Chrupciński – teoretycznie już na emeryturze,
ale z niewiadomych przyczyn dalej sprawujący pieczę nad diecezją, którą dwa
razy doprowadził do bankructwa, a w ciągu ostatnich sześciu lat wyświęcił dwóch
księży – dostaje od Kongregacji Nauki Wiary pismo z ankietą. Wie, że dziesiątki
księży i setki natrętnych świeckich, którzy zawracają mu głowę zamiast
„zreformowanej liturgii”, którą poparłby Duch Soboru, pragnie tradycji. Wie, że
„sakrament” – takie przestarzałe pojęcie – naprawdę uobecnia się, kiedy dwoje
ludzi spojrzy sobie w oczy, kupi białą kieckę i zaśpiewa piosenkę. Grubcio
odgania swojego koślawego psa Burka bawiącego się masońską obrożą i dzwoni do
księdza Jacka Przytulaska ze św. Idealii. Stoi on na czele „Wspólnoty Gdzie
Wszyscy Są Mile Widziani”. – Od niego dowiemy się tego, czego nam potrzeba –
myśli sobie Grubcio, powoli sięgając swoją tłustą dłonią po telefon. – Do
„Spychacza” też zadzwonię. Spychacz to jego stary znajomy biskup Antuininu
Ruspa z dieczji ciastkowskiej. Grubcio ciepło spogląda na Burka, który kiedyś
ugryzł Spychacza w bardzo dziwne miejsce i trzeba było jechać z niezbyt
przyjemną wizytą na pogotowie. „Damy radę”. Nic strasznego. Bułka z masłem.
Jednak
tym, czego Grubcio nie przewidział jest fakt, że dziesiątki świeckich i księży
z jego diecezji również piszą do Kongregacji Nauki Wiary, dzieląc się swoimi
wrażeniami, które to rysują zgoła inny obraz niż ten przedstawiony przez
biskupa Chrupcińskiego. Zaczyna się dyskusja o podobieństwie języka pism
wysłanych z Róbta-Co-Chceta i Ciastkowa. Mówi się o tym, jak różnią się one od
tych wysłanych z innych diecezji. Temat do rozmowy na następną ad limina
Apostolorum i przedmiot zainteresowania Kongregacji ds. Biskupów.
Uważam,
że księża i wierni świecy mają prawo samodzielnie zebrać dane, dokładnie je
sprawdzić i podzielić się nimi z biskupem, równocześnie wysyłając je
Kongregacji Nauki Wiary.
His Eminence
Luis Card. Ladaria Ferrer
Prefect of the Congregation for the
Doctrine of the Faith
ATTENTION: OLIM Pont. Comm. “Ecclesia Dei”
Palazzo del Sant’Uffizio
00120 VATICAN CITY
Luis Card. Ladaria Ferrer
Prefect of the Congregation for the
Doctrine of the Faith
ATTENTION: OLIM Pont. Comm. “Ecclesia Dei”
Palazzo del Sant’Uffizio
00120 VATICAN CITY
Tłumaczenie: Michał Żaczek
Zdjęcie: Joseph Shaw